Komandor Bolesław Romanowski
Bolesław Szymon Romanowski urodził się 21 marca 1910 roku w Warklanach w dzisiejszej Łotwie. Mając zaledwie dziesięć lat, jego rodzice opuścili Rosję ogarniętą rewolucją i osiedlili się w Grabównie niedaleko Miasteczka Krajeńskiego, gdzie ojciec pełnił funkcję nadleśniczego. W roku 1922 dwunastoletni Bolesław wraz ze starszym bratem Zbigniewem zamieszkali u cioci w Nakle i rozpoczęli edukację w tamtejszym Gimnazjum. Bracia w nauce byli raczej przeciętni, niemniej szczególnie Bolesław wyróżniał się w pracy społecznej oraz brał chętnie udział w licznych zajęciach pozalekcyjnych. Był przybocznym w drużynie harcerskiej, należał do koła wioślarskiego, śpiewał w szkolnym chórze i rozwijał swój wielki talent malarski malując z niezwykłą wiernością motywy militarne ze znanych mu obrazów Wojciecha i Juliusza Kossaków. Szczególnym sentymentem, które z czasem przerodziło się w wielką pasję darzył wioślarstwo i żeglarstwo.
Po ukończeniu szkoły średniej i zdaniu matury dostał się do Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej w Toruniu. Aby przebrnąć przez sito egzaminacyjne i później przez kolejne szczeble edukacji morskiej, musiał wyróżniać się nieprzeciętnym zdrowiem, wielką kondycją i odpornością psychiczną oraz fizyczną, a także bardzo chłonnym umysłem. W trakcie nauki posiadł niezbędną wiedzę z zakresu służby wojskowej, a przede wszystkim morskiej, przeszedł szkolenie praktyczne w rejsach biorąc udział w najdłuższym przedwojennym rejsie żaglowca szkolnego ORP „Iskra” do Ameryki Północnej. Szkołę ukończył jako podporucznik w 1932 roku z 15 lokatą.
W tym czasie nie myślał jeszcze poważnie o okrętach podwodnych. Najpierw szkolił rekrutów, następnie zaokrętowany został na ORP „Bałtyk”, później przez kilka miesięcy nabywał wiedzę w zakresie obserwatora lotnictwa morskiego i latał na wodnosamolotach. Z końcem 1933 roku znalazł się jako pełnowartościowy już oficer na torpedowcu ORP „Kujawiak”. Po roku służby na własną prośbę przeniesiony został do dywizjonu okrętów podwodnych i po awansie na porucznika, zaokrętowany na ORP „Żbik”. Objął wtenczas stanowisko oficera nawigacyjnego. Po blisko dwóch latach służby, otrzymał ponownie przydział na jednostki nawodne, by we wrześniu 1938 roku znaleźć się na okręcie ORP „Wilk” jako oficer broni podwodnej (odpowiedzialny za torpedy i miny). Na tej jednostce zastał go wybuch II wojny światowej. W związku z przyjęciem przez Kierownictwo Marynarki Wojennej taktyki defensywnej dla okrętów podwodnych, żadna z tego typu polskich jednostek nie odniosła sukcesu w walce z przeciwnikiem na Morzu Bałtyckim. „Wilk” wraz z Romanowskim dokonał jednak rzeczy niebywałej – wymknął się niemieckiej obławie i przez zamknięte cieśniny duńskie przedostał się do Wielkiej Brytanii. Jakiś czas później postąpił podobnie ORP „Orzeł”.
„Wilk” był już okrętem wysłużonym, dodatkowo powstałe uszkodzenia od eksplozji bomb głębinowych spowodowały, że mało wartościowa bojowo jednostka z czasem przeszła do zadań szkoleniowych. Kapitan Romanowski pływał już na otrzymanym od Brytyjczyków nowym okręcie podwodnym ORP „Sokół”, pełniąc funkcję zastępcy dowódcy – kapitana Borysa Karnickiego. Gdy jesienią 1941 roku Polacy otrzymali od marynarki wojennej USA przestarzały okręt podwodny ORP „Jastrząb”, na jego dowództwo wyznaczono Romanowskiego. Płynąc w ochronie konwoju do Murmańska w maju 1942 roku, został omyłkowo zatopiony u wybrzeży Norwegii przez alianckie okręty nawodne, a sam Romanowski poważnie ranny z większością załogi cudem uratował życie. Po wyleczeniu ran powierzono mu dowodzenie nowo wybudowanym okrętem podwodnym typu „U”, który na chrzcie nazwano ORP „Dzik”. Gdy wczesną wiosną 1943 roku został on skierowany do działań wojennych na Morzu Śródziemnym, rozpoczął się najsławniejszy epos w dziejach Polskiej Marynarki Wojennej. W przeciągu kilku miesięcy w niezwykle brawurowych akcjach „Dzik” zatopił 18 statków i okrętów wroga o łącznym tonażu ponad 45 tys. ton z tysiącami Niemców i Włochów na swych pokładach oraz z materiałami wojennymi. Szczególnie wrześniowy patrol pod Bastię okazał się niezwykle skuteczny. Ośmioma torpedami zatopiono dziesięć nieprzyjacielskich okrętów, statków i barek desantowych. Był to wyczyn niebywały. Ponadto podczas innego patrolu, „Dzik” uratował angielski okręt podwodny przed zatopieniem przez wroga. Wprowadzona przez Romanowskiego oryginalna metoda zatapiania barek płaskodennych szybko przyjęta została w całej flocie alianckiej. „Dzik” i bliźniaczy „Sokół” za swoje zasługi w akwenie śródziemnomorskim zyskały miano „Straszliwych Bliźniaków”. Romanowski za to szczególne osiągnięcie odznaczony został Krzyżem Srebrnym Virtuti Militari oraz kolejnymi odznaczeniami Brytyjskimi.
Po zakończeniu działań wojennych będąc już w stopniu komandora ppor. Romanowski nie miał wątpliwości – chciał jak najszybciej powrócić do kraju i swojej rodziny. Powierzono mu dowodzenie niszczycielem ORP „Błyskawica, na którym wraz z 176 oficerami i marynarzami w dniu 4 lipca 1947 roku zawinął do portu wojennego w Gdyni. Przyjęty został do służby w marynarce wojennej. Najpierw dowodził okrętem podwodnym ORP „Sęp”, a następnie Dywizjonem Okrętów Podwodnych. Wkrótce awansowano go na stopień komandora por. W marynarce był osobą niezwykle popularną i cenioną zarówno przez podwładnych jak i przełożonych. Nie uchroniło go to przed działaniami służ informacyjnych Ludowego Wojska Polskiego. Podobnie jak dziesiątki innych przedwojennych oficerów Marynarki Wojennej został aresztowany i oskarżony o nieprzychylność nowej władzy. Po ponad dwumiesięcznych przesłuchaniach zwolniono go z aresztu, a następnie wydalono z wojska. Przez kilka lat mając trudności ze stałym zamieszkaniem i znalezieniem pracy Romanowscy przenosili się z miejsca na miejsce. Zrehabilitowany w styczniu 1957 toku, powrócił Romanowski do służby w Marynarce. Klika miesięcy później awansowany został na stopień komandora (odpowiednik pułkownika). Przydziały sztabowe, jakie otrzymywał nie satysfakcjonowały go, brakowało mu kontaktu z morzem. W związku z tym oddelegowany został do pracy w Centrum Wyszkolenia Morskiego Z H P na stanowisko kapitana nowo pozyskanego przez harcerzy szkolnego żaglowca „Zawisza Czarny”. Za nim wypłynął w pierwszy rejs, wprowadził na nim istotne zmiany, które później bardzo ułatwiały żeglowanie. Pływał na nim w latach
szkoląc w tym czasie 385 młodych żeglarzy. Ze służby wojskowej odszedł na emeryturę w 1964 roku. Zmarł 12 sierpnia 1968 roku w Gdyni i pochowany został na cmentarzu witomińskim.
Był świetnym pisarzem-narratorem, pozostawił między innymi jedne z najlepszych wydanych wspomnień marynarskich – „Torpeda w celu” oraz kilka artykułów z dziedziny wiedzy morskiej i historycznej. Czcząc jego imię, przyjęło go za patrona kilka szkół w Polsce, drużyny harcerskie, 3 Flotylla Okrętów na Oksywiu i jedna z ulic w Gdyni. Kolega Romanowskiego jeszcze z czasów nauki w nakielskim Gimnazjum, Brunon Klimek, pełniący w 1968 roku funkcję przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej w Nakle podjął decyzję nadania imienia komandora Bolesława Romanowskiego mającej powstać nowej szkole podstawowej. Nie dane było wtedy zrealizować zamierzenia, gdyż taka szkoła ostatecznie nie powstała. Udało się to w roku 2003 w 35 rocznicę śmierci wielkiego Nakielanina. Imię komandora Bolesława Romanowskiego przyjął Zespół Szkół Żeglugi Śródlądowej w Nakle.
Nadane odznaczenia polskie, angielskie i amerykańskie:
- Srebrny Krzyż Virtuti Militari
- Krzyż Walecznych – przyznany dwukrotnie
- Srebrny Krzyż Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej
- Medal „Polska Swemu Obrońcy”
- Medal „Za Odrę, Nysę i Bałtyk”
- Medal Morski – przyznany czterokrotnie
- Odznaka „Grunwald – Berlin”
- Distinguished Servis Cross
- Atlantic Star
- Africa Star
- Silver Rose to Africa
- Italy Star
- Defence Medal
- War Medal
Opracował Dyrektor Muzeum Ziemi Krajeńskiej, mgr Sławomir Łaniecki (2005r.).